Co drugi ranek wychodze sobie pobiegac.. taka krotka poranna rozgrzewka, 45min, bo biegne do takiej betonowej bramy i spowrotem. W jedna strone sie trzeba troche powspinac, a spowrotem juz z gorki. Trzeba przekroczyc jeden potoczek, tak ze buty sa nieco wilgotne i szybko przyciagaja pyl z piaszczystej drogi. Czasem mijam milych mieszkancow, ktorzy wesolo mnie pozdrawiaja, a czasem nie spotkam zywej duszy. Nastepnym razem wezme ze soba telefon lub aparat, zeby zrobic zdjecia.
Szczegolnie, ze dzisiaj mialam inna przygode, kiedy to zalowalam, ze aparatu nie mialam.
Juz po pokonaniu najstromszego fragmentu, biegnac swobodnie piaszczysta droga, uslyszalam z oddali szelest lamanych galezi. Niczym sie nie przejmujac przystanelam zeby zlokalizowac co to za stworzenie gdzies tam zbiega. Oczywiscie bylam przekonana, ze to malpy, bo tych tutaj widywalam najwiecej. Ku mojemu zdziwieniu, mimo, ze kolor sie zgadzal, to te stworzenia zbiegaly na czterech lapach i mialy bardziej kocie ruchy. Jeden ''kotek'' byl mniejszy, a za nim zbiegal wiekszy. Troche to wygladalo jakby cos lub kogos gonily.
Mimo, ze mialam wielka ochote blizej im sie przyjzec, to jednak zdrowy rozsadek wygral.. Wiedzialam ze dobiegna do drogi i nie wiadomo czy pobiegna dalej na przelaj czy tez przez przypadek nie wybiora trasy droga i czy tym samym nie wybiegna mi na spotkanie..
Zawrocilam wiec i szybciej niz zwykle zbieglam do domu.
Dopytywalam wiec lokalesow, co tez to moglo byc, bo tygrysem nie bylo. Nie widzialam zadnych cetek ani prazkow. Zdecydowanie powiedzieli, ze to szakale.. ale jak dla mnie to bylo bardziej kotowate, tak ze doszli do konsensusu, ze moze pantera...
Na pewno nastepnym razem musze wziac ze soba aparat! Choc moze lepiej zeby nie bylo wiecej takich spotkan :)
Aucun commentaire:
Enregistrer un commentaire