Wreszcie krotkie sprawozdanie z wakacji!
Po trzech
miesiacach pracy przyslugiwaly mi wakacje! Niestety tylko 7 dni..choc dzieki
temu, ze pracujemy rowniez w niedziele, udalo mi sie zdobyc kilka dni wiecej.
Poczatkowo chcialam sie wybrac do Everest base camp, aby zobaczyc z bliska te
najwyzsza z najwyzszych gor, ale na te wyprawe trzeba by bylo wiecej dni. Wybor
padl wiec na Pokhare i na trek do Annnapurna base camp.
Zeby bylo milej, nie
musialam jechac sama, dolaczyl do mnie Remi!
I udalo nam sie
nie tylko dotrzec do Annapurna Base Camp, na Poon Hill, ale i az do Mustangu!
Jest to niesamowity i tajemniczy region Nepalu, taki mini Tybet. Niestety nie
weszlismy zbyt gleboko w Upper Mustang, bo cena wstepu wynosi 600 dolarow! Do
tego trzeba by dodac koszty noclegow oraz obowiazkowego przewodnika.
Zapoznalismy sie tylko z Lower Mustang, do ktorego permit (pozwolenie) jest to
samo co na cala Annapurna strefe czyli 4000NRP, czyli ok 150 zl.
Pozwolenie lepiej
wyrabiac samemu w biurze permitowym w Pokhara niz przez agencje, ktore zycza
sobie od 10-30 dolarow wiecej za samo wyrobienie pozwolenia. Potrzeba 2 zdjec
legitymacyjnych oraz wypelnic kilka formularzy. Lepiej dobrze przemyslec sobie
trase i wpisac wszelkie mozliwosci, poniewaz sa miejsca gdzie jesli wyjdzie sie
poza strefe parku, juz nie mozna wrocic, chyba ze trasa jest wpisana w
pozwoleniu.
Z innych
praktycznych informacji co do cen to trzeba liczyc ok 2000NRP na dzien, jesli
chce sie jesc 2 posilki przygotowane w ‘’restauracjach’’ na trasie. Ogolnie
cena noclegu w lodge, ktorych jest mnostwo na calej trasie, (w odstepach ok 2h
marszu od siebie), za dwie osoby, to ok 200-600 NRP (7-15zl) posilki natomiast
od 300-700NRP, zachowujac stosunek im wyzej tym drozej.
Lepiej miec ze
soba swoj spiwor poniewaz im wyzej tym coraz zimniej, a nie mozna liczyc na
izolowane budynki czy tez jakiekolwiek ogrzewanie. W kazdym miejscu mozna
natomiast poprosic o kolderke i bez problemu sie ja otrzyma. Polecam, nawet
jesli posiada sie spiwor, to kolderke mozna uzyc zeby odizolowac sie od zimnej sciany!
Nie trzeba
dzwigac duzo wody, co 2h marszu, w kazdej z wiosek i lodge mozna napelnic sobie
butelke woda filtrowana lub gotowana, czasem za darmo, czasem za drobna oplata.
Nasza wycieczka
wygladala tak:
1dzien- 02.03 przelot samolotem z
Kathmandu do Pokhary (ok 90euro) Mozna te trase pokonac taniej autobusem za ok
600-700NRP, ale zajmuje to ok 7godzin, tak ze nie koniecznie przy krotkich
wakacjach. Lot natomiast zajmuje 30min.
-spacer po
Pokhara, proba zorganizowania pozwolen.. niestety za pozno i juz administracja
byla zamknieta
-pyszna kolacja,
wreszcie cos innego niz dal bat! Smazona rybka!
2dzien-03.03 pyszne sniadanko ( wreszcie nie dal bat), jajeczniczka i nalesniki!
Wyrabiamy pozwolenia.
-taxi do Nayapul
(1800NRP) a potem do Siwai (2000NRP) te trase mozna by juz isc pieszo, ale my
niestety dotarlismy juz za pozno.
-ruszamy z Siwai
1200m n p m do Jinudanda 1780 m n p m (ok 2h30marszu) i tam idziemy do goracych
zrodel (100NRP/os)
- po drodze koniki tez maszeruja w tym samym kierunku
3dzien- 04.03 Jinudanda1780 –Deurali
3100 (8h marszu) duuuzo schodow i snieg juz od Doban wiec baaardzo zimno
wieczorem w Deurali
4dzien- 05.03 Deurali 3100- Annapurna Base Camp 4130 (3h marszu)
duzo sniegu, slizgamy sie nieco, a od Machhapuchere base Camp droga lagodna i z
pieknymi widokami! Z base campu wypatrzylam snowboardziste zjezdzajacego po
pieknym zboczu.. zazdrosc!
Slonce bylo
niestety tylko do ok 14h, potem juz tylko sniezyca, wiec zaprzyjazniamy sie z
innymi turystami, Rachel i Alex ze Stanow, oraz Joe i Pepe z Anglii tak ze czas
w zimnej jadalni mija na milych rozmowach!
-Piekny wschod
slonca na Annapurna Base Camp, swiadkujemy jak Alex oswiadcza sie Rachel. Droga
powrotna juz nam znana az do Chomrong czyli mnostwo schodow, a potem nowa
sympatyczna trasa od Chomrong do Gurjung. Docieramy do bardzo sympatycznej
lodge zaraz przed deszczem. Poznajemy mlodego Izraelczyka Joave, pyszne
jedzonko oraz dla odmiany ogrzewana jadalnia! (ogrzewanie zarem dorzucanym do
blaszanej beczki pod stolem).
6dzien- 07.03 Gurjung- Ghorepani 2750
-Schody do
Tadapani, a potem grzbietem piekna droga grzbietem, mnostwo kwitnacych
rododendronow!
-W Ghorepani
idziemy do najwyzej polozoej lodge, najblizej drogi do Poon Hill, bardzo
sympatycznie i z piecykiem w jadalni (Snowland Lodge)
7dzien-08.03 Ghorepani
2750-Poon Hill 3193-Ghorepani 2750-Tatopani 1189 (6-7h marszu)
-Piekny wschod
slonca na Poon Hill, mimo ze mnostwo turystow, widok na Annnapurna i Dhalaugiri
-Dluuuugie
zejscie do Tatopani przez bardzo sympatyczne wioski. Spotykamy wielu Francuzow,
ktorzy robia cale circuit wokol Annnapurny.
-W Tatopani udaje
nam sie zlapac ostatni autobus do Ghasa, a dalej do Jomsom.
-Juz po ciemku
udaje nam sie znalezc mily nocleg i super restauracje z dwoma stolami i domowym
jedzonkiem!
8dzien-09.03 Jomsom-Kagbeni (1h30marszu)-Mustang view
point-Kagbeni-Marpha
-Zupelnie inny
krajobraz, pustynny, wietrznie i tajemniczo
-Przekraczamy
rzeke usypujac sobie przejscie po kamieniach, znajdujemy JakDonalda i jemy jak
Burgera.
-Piekny widok na
Upper Mustang,
-W Kagbeni
zwiedzamy opuszczone miasteczko oraz stary monaster z gliny.
-Dzien
niespodzianek, sypie snieg, pierwszy raz w tym roku.
-Zwiedzamy wioske
oraz duzy monaster.
-Zaczynamy droge powrotna
do Pokhara, jeepem zamiast autobusu, ale niestety do Pokhary nie docieramy, bo
wpadamy w poslizg i prawie konczymy w rowie.. za duzo sniegu, a ani auto ani
kierowca nie sa przygotowani do jazdy po sniegu. Decydujemy sie wiec na dalsza
droge pieszo. W sniegu, a nastepnie w deszczu, docieramy przemoczeni do suchej
nitki do Tatopani. Tam niestety nie ma zadnego hoteliku z ciepla woda ani
piecykiem zeby sie osuszyc. Sa na szczescie gorace zrodla gdzie niemal biegiem
sie udajemy. Zmarzlam baardzo, tak ze goraca woda pomogla, paluszki mocno
swedzialy. W naszym lodge zjedlismy pysznego kurczaczka i ubierajac sie w
ostatnie suche rzeczy poszlismy spac.
-rzeczy nie
wyschly, tak ze ubrani nieco smiesznie, w getry i szorty udajemy sie autobusem
do Beni a potem do Pokhary.
- w Pokhara udaje
mi sie skorzystac z uslug pralni i mam czyste i suche rzeczy!
11 dzien- 12.03 Pokhara-Kathmandou samolotem, HAPPY HOLI festiwal
-Sniadanie na
dachu naszego hoteliku by skorzystac z ostatniego widoku na Annapurne i
Machhapuchere
-Samolot o 9h
rano i o 9h30 juz jestesmy w Kathmandu.
-Po
zainstalowaniu sie w hotelu idziemy zwiedzac, w strone Monkey Temple i po
drodze obrywamy kolorami.. tzn kolorowym proszkiem i woda. Jest to Festiwal
Holi, czyli ludzie nakladaja na siebie mnostwo kolorowego proszku. Chodzi o
braterstwo, brak konfliktu, kazdy kazdemu moze nalozyc kolor na buzie. Poza tym
z dachow chlustaja na ciebie woda.. taki dodatek do kolorowego proszku.
Konczy sie wiec
na czesciowym bieganiu zamiast chodzeniu by uniknac lejacej sie z dachow wody.
Nie unikamy natomiast czestych spotkan z lapkami ktore smaruja nas kolorami.
Zakupilismy wiec specjalnie koszulki zeby nie zapackac calych naszych ubran.
-zwiedzamy Monkey
Temple, wielka stupe gdzie rzeczywiscie jest wiele malp, po czym uciekajac od
zgielku , kolorow i wody trafiamy do Garden of Dreams gdzie jemy i odpoczywamy.
12 dzien- 13.03 Kathmandu-Melamchi-Dhap
Koniec wakacji i
wracam do Dhap. Najpierw autem z Kathmandu do Melamchi,(piekne widoki),
Aucun commentaire:
Enregistrer un commentaire