vendredi 7 avril 2017

Wakacje wakacje i po wakacjach



Wreszcie krotkie sprawozdanie z wakacji!
Po trzech miesiacach pracy przyslugiwaly mi wakacje! Niestety tylko 7 dni..choc dzieki temu, ze pracujemy rowniez w niedziele, udalo mi sie zdobyc kilka dni wiecej. Poczatkowo chcialam sie wybrac do Everest base camp, aby zobaczyc z bliska te najwyzsza z najwyzszych gor, ale na te wyprawe trzeba by bylo wiecej dni. Wybor padl wiec na Pokhare i na trek do Annnapurna base camp. 
Zeby bylo milej, nie musialam jechac sama, dolaczyl do mnie Remi!
I udalo nam sie nie tylko dotrzec do Annapurna Base Camp, na Poon Hill, ale i az do Mustangu! Jest to niesamowity i tajemniczy region Nepalu, taki mini Tybet. Niestety nie weszlismy zbyt gleboko w Upper Mustang, bo cena wstepu wynosi 600 dolarow! Do tego trzeba by dodac koszty noclegow oraz obowiazkowego przewodnika. Zapoznalismy sie tylko z Lower Mustang, do ktorego permit (pozwolenie) jest to samo co na cala Annapurna strefe czyli 4000NRP, czyli ok 150 zl.

Pozwolenie lepiej wyrabiac samemu w biurze permitowym w Pokhara niz przez agencje, ktore zycza sobie od 10-30 dolarow wiecej za samo wyrobienie pozwolenia. Potrzeba 2 zdjec legitymacyjnych oraz wypelnic kilka formularzy. Lepiej dobrze przemyslec sobie trase i wpisac wszelkie mozliwosci, poniewaz sa miejsca gdzie jesli wyjdzie sie poza strefe parku, juz nie mozna wrocic, chyba ze trasa jest wpisana w pozwoleniu. 

Z innych praktycznych informacji co do cen to trzeba liczyc ok 2000NRP na dzien, jesli chce sie jesc 2 posilki przygotowane w ‘’restauracjach’’ na trasie. Ogolnie cena noclegu w lodge, ktorych jest mnostwo na calej trasie, (w odstepach ok 2h marszu od siebie), za dwie osoby, to ok 200-600 NRP (7-15zl) posilki natomiast od 300-700NRP, zachowujac stosunek im wyzej tym drozej. 

Lepiej miec ze soba swoj spiwor poniewaz im wyzej tym coraz zimniej, a nie mozna liczyc na izolowane budynki czy tez jakiekolwiek ogrzewanie. W kazdym miejscu mozna natomiast poprosic o kolderke i bez problemu sie ja otrzyma. Polecam, nawet jesli posiada sie spiwor, to kolderke mozna uzyc zeby odizolowac sie od zimnej sciany!

Nie trzeba dzwigac duzo wody, co 2h marszu, w kazdej z wiosek i lodge mozna napelnic sobie butelke woda filtrowana lub gotowana, czasem za darmo, czasem za drobna oplata.
Nasza wycieczka wygladala tak:

1dzien- 02.03 przelot samolotem z Kathmandu do Pokhary (ok 90euro) Mozna te trase pokonac taniej autobusem za ok 600-700NRP, ale zajmuje to ok 7godzin, tak ze nie koniecznie przy krotkich wakacjach. Lot natomiast zajmuje 30min.
-spacer po Pokhara, proba zorganizowania pozwolen.. niestety za pozno i juz administracja byla zamknieta
-pyszna kolacja, wreszcie cos innego niz dal bat! Smazona rybka!







2dzien-03.03  pyszne sniadanko ( wreszcie nie dal bat), jajeczniczka i nalesniki! Wyrabiamy pozwolenia.
-taxi do Nayapul (1800NRP) a potem do Siwai (2000NRP) te trase mozna by juz isc pieszo, ale my niestety dotarlismy juz za pozno.
-ruszamy z Siwai 1200m n p m do Jinudanda 1780 m n p m (ok 2h30marszu) i tam idziemy do goracych zrodel (100NRP/os)
- po drodze koniki tez maszeruja w tym samym kierunku
















3dzien- 04.03 Jinudanda1780 –Deurali 3100 (8h marszu) duuuzo schodow i snieg juz od Doban wiec baaardzo zimno wieczorem w Deurali


























4dzien- 05.03 Deurali 3100- Annapurna Base Camp 4130 (3h marszu) duzo sniegu, slizgamy sie nieco, a od Machhapuchere base Camp droga lagodna i z pieknymi widokami! Z base campu wypatrzylam snowboardziste zjezdzajacego po pieknym zboczu.. zazdrosc!
Slonce bylo niestety tylko do ok 14h, potem juz tylko sniezyca, wiec zaprzyjazniamy sie z innymi turystami, Rachel i Alex ze Stanow, oraz Joe i Pepe z Anglii tak ze czas w zimnej jadalni mija na milych rozmowach! 



























5dzien- 06.03 Annapurna Base Camp 4130- Gurjung dluugi dzien (ok9h marszu)
-Piekny wschod slonca na Annapurna Base Camp, swiadkujemy jak Alex oswiadcza sie Rachel. Droga powrotna juz nam znana az do Chomrong czyli mnostwo schodow, a potem nowa sympatyczna trasa od Chomrong do Gurjung. Docieramy do bardzo sympatycznej lodge zaraz przed deszczem. Poznajemy mlodego Izraelczyka Joave, pyszne jedzonko oraz dla odmiany ogrzewana jadalnia! (ogrzewanie zarem dorzucanym do blaszanej beczki pod stolem).































6dzien- 07.03 Gurjung- Ghorepani 2750
-Schody do Tadapani, a potem grzbietem piekna droga grzbietem, mnostwo kwitnacych rododendronow!
-W Ghorepani idziemy do najwyzej polozoej lodge, najblizej drogi do Poon Hill, bardzo sympatycznie i z piecykiem w jadalni (Snowland Lodge)
-ogladamy zachod slonca przez okno, bo pogoda niepewna





















7dzien-08.03  Ghorepani 2750-Poon Hill 3193-Ghorepani 2750-Tatopani 1189 (6-7h marszu)
-Piekny wschod slonca na Poon Hill, mimo ze mnostwo turystow, widok na Annnapurna i Dhalaugiri
-Dluuuugie zejscie do Tatopani przez bardzo sympatyczne wioski. Spotykamy wielu Francuzow, ktorzy robia cale circuit wokol Annnapurny.
-W Tatopani udaje nam sie zlapac ostatni autobus do Ghasa, a dalej do Jomsom.
-Juz po ciemku udaje nam sie znalezc mily nocleg i super restauracje z dwoma stolami i domowym jedzonkiem!






















8dzien-09.03  Jomsom-Kagbeni (1h30marszu)-Mustang view point-Kagbeni-Marpha
-Zupelnie inny krajobraz, pustynny, wietrznie i tajemniczo
-Przekraczamy rzeke usypujac sobie przejscie po kamieniach, znajdujemy JakDonalda i jemy jak Burgera.
-Piekny widok na Upper Mustang,
-W Kagbeni zwiedzamy opuszczone miasteczko oraz stary monaster z gliny.
Na wieczor wracamy przez Kagbeni do Marpha.




































































9 dzien-10.03  Marpha-Tatopani
-Dzien niespodzianek, sypie snieg, pierwszy raz w tym roku.
-Zwiedzamy wioske oraz duzy monaster.
-Zaczynamy droge powrotna do Pokhara, jeepem zamiast autobusu, ale niestety do Pokhary nie docieramy, bo wpadamy w poslizg i prawie konczymy w rowie.. za duzo sniegu, a ani auto ani kierowca nie sa przygotowani do jazdy po sniegu. Decydujemy sie wiec na dalsza droge pieszo. W sniegu, a nastepnie w deszczu, docieramy przemoczeni do suchej nitki do Tatopani. Tam niestety nie ma zadnego hoteliku z ciepla woda ani piecykiem zeby sie osuszyc. Sa na szczescie gorace zrodla gdzie niemal biegiem sie udajemy. Zmarzlam baardzo, tak ze goraca woda pomogla, paluszki mocno swedzialy. W naszym lodge zjedlismy pysznego kurczaczka i ubierajac sie w ostatnie suche rzeczy poszlismy spac.


































10 dzien- 11.03 Tatopani-Beni-Pokhara autobusem
-rzeczy nie wyschly, tak ze ubrani nieco smiesznie, w getry i szorty udajemy sie autobusem do Beni a potem do Pokhary.
- w Pokhara udaje mi sie skorzystac z uslug pralni i mam czyste i suche rzeczy!
-korzystamy z cywilizacji i milych restauracji





11 dzien- 12.03 Pokhara-Kathmandou samolotem, HAPPY HOLI festiwal
-Sniadanie na dachu naszego hoteliku by skorzystac z ostatniego widoku na Annapurne i Machhapuchere
-Samolot o 9h rano i o 9h30 juz jestesmy w Kathmandu.
-Po zainstalowaniu sie w hotelu idziemy zwiedzac, w strone Monkey Temple i po drodze obrywamy kolorami.. tzn kolorowym proszkiem i woda. Jest to Festiwal Holi, czyli ludzie nakladaja na siebie mnostwo kolorowego proszku. Chodzi o braterstwo, brak konfliktu, kazdy kazdemu moze nalozyc kolor na buzie. Poza tym z dachow chlustaja na ciebie woda.. taki dodatek do kolorowego proszku.
Konczy sie wiec na czesciowym bieganiu zamiast chodzeniu by uniknac lejacej sie z dachow wody. Nie unikamy natomiast czestych spotkan z lapkami ktore smaruja nas kolorami. Zakupilismy wiec specjalnie koszulki zeby nie zapackac calych naszych ubran.
-zwiedzamy Monkey Temple, wielka stupe gdzie rzeczywiscie jest wiele malp, po czym uciekajac od zgielku , kolorow i wody trafiamy do Garden of Dreams gdzie jemy i odpoczywamy.
-wieczorem znow korzystamy z milej restauracji





































12 dzien- 13.03 Kathmandu-Melamchi-Dhap
Koniec wakacji i wracam do Dhap. Najpierw autem z Kathmandu do Melamchi,(piekne widoki),
 a potem z Melamchi pieszo do Dhap


Aucun commentaire:

Enregistrer un commentaire