Lipcowy weekend, jeden dzien na wycieczke do Akoura, niedaleko Laqlouk.
Tym razem duza grupa, ja, Nada, Melissa, Henry, Donald i Yogi!
Zaczelismy w Akoura od wspiecia sie na punkt widokowy z krzyzem, z ktorego rozposciera sie piekny widok na sztuczne jeziorka do nawadniania pol.
Potem ruszylismy na wycieczke, chcielismy wspiac sie na gran, ale zostalismy zatrzymani przez zolnierzy. Nie moglismy kontynuowac trasy tak jak planowalismy, bo okazalo sie ze jest tam teren militarny i prowadzone sa cwiczenia.
Wybralismy wiec sasiednia droge i trafilismy na inna gran napotykajac po drodze kolejno na martwego i zasuszonego weza, zabe i motyla. To tak dla zobrazowania suchosci otoczenia i krajobrazu niemal pustynnego.
Cala droge towarzyszyl nam Yogi doggie, miniaturowy piesek Henrego. Dzielnie maszerowal na swoich krotkich nozkach, zatrzymujac sie w kazdym mozliwym cieniu, potrafil wcisnac sie w kazda mini szczeline przy skalach, byle by znalezc cien. jak sie zatrzymywalismy to wciskal sie pod nogi nas siedzacych byle tylko byc w cieniu. Jak sie zmeczyl, to mial miejsce siedzace w plecaku.
Gdy dotarlismy na gran, bylo super wietrznie ale piekne widoki.
Tym razem duza grupa, ja, Nada, Melissa, Henry, Donald i Yogi!
Zaczelismy w Akoura od wspiecia sie na punkt widokowy z krzyzem, z ktorego rozposciera sie piekny widok na sztuczne jeziorka do nawadniania pol.
Potem ruszylismy na wycieczke, chcielismy wspiac sie na gran, ale zostalismy zatrzymani przez zolnierzy. Nie moglismy kontynuowac trasy tak jak planowalismy, bo okazalo sie ze jest tam teren militarny i prowadzone sa cwiczenia.
Wybralismy wiec sasiednia droge i trafilismy na inna gran napotykajac po drodze kolejno na martwego i zasuszonego weza, zabe i motyla. To tak dla zobrazowania suchosci otoczenia i krajobrazu niemal pustynnego.
Cala droge towarzyszyl nam Yogi doggie, miniaturowy piesek Henrego. Dzielnie maszerowal na swoich krotkich nozkach, zatrzymujac sie w kazdym mozliwym cieniu, potrafil wcisnac sie w kazda mini szczeline przy skalach, byle by znalezc cien. jak sie zatrzymywalismy to wciskal sie pod nogi nas siedzacych byle tylko byc w cieniu. Jak sie zmeczyl, to mial miejsce siedzace w plecaku.
Yogi szukajacy cienia |
Yogi, ktory znalazl cien pod moimi nogami |
Gdy dotarlismy na gran, bylo super wietrznie ale piekne widoki.