lundi 27 août 2018

Relaks nad morzem- Anfeh

Trzeba przyznac, ze Haiti mnie nieco rozpiescilo, jesli chodzi o plaze i pobyt nad morzem i w zwiazku z tym libanskie plaze mnie nie kusza.

Po wycieczce do Jabal Moussa szukalysmy z Lora miejsca zeby sie nieco ochlodzic, wygooglowalysmy Plge de Roi.. ale jak tam dotarlysmy to tlumy, glosna muzyka i platny wstep nas zniechecily. Pojechalysmy na publiczna plaze, ktora okazala sie calkiem w porzadku. Nie bylo tlumow, moze dlatego, ze to bylo w czasie ramadanu, ale bylo rowniez calkiem czysto.  Tylko plaza kamienista, nie piaszczysta.
Dla nas jednak, ktore na celu mialy glownie orzezwienie morska woda nie stanowilo to problemu.

Woda byla bardzo przyjemna, tylko od czasu do czasu czuc bylo troche benzyny, jak skutery wodne przemykaly w poblizu.




Nie mozna sie wiec dziwic, ze czesciej uciekam tutaj w gory niz nad morze.

Jednej niedzieli, trafilam jednak do Anfeh, niewielkiej miejscowosci miedzy Beirutem a Tripoli, gdzie nad woda stoja drewniane, bialo niebieskie domki z tarasami wchodzacymi do morza. Sa to restauracje, ktore wygladaja jak greckie miasteczko.

Zanim jednak rozlozylysmy sie z Melissa na jednym z tarasikow, placac 10 dolarow za miejsce.. bylysmy na polwyspie, ktory wchodzi w morze i jest bardzo przyjemny, bo nie ma tam nikogo. Mozna polezec, poczytac ksiazke, jedynie wejscie do wody jest nieco skaliste.





Wejscie do wody z tarasikow jest natomiast cakiem przyjemne, po drabince i mozna rowniez skorzystac z prysznica ze slodka woda ukrytego przy skale.

Przyjemny relaks z ksiazka i kilkoma kapielami.




Aucun commentaire:

Enregistrer un commentaire