Piszac o tym, ze
nie jestem za mloda, to wspomne urocze spotanie ze starsza pania w Bothang.
Urocza i zabawna,
a jakie kolczyki! Przedluzaja w prawdzie dziure w uchu, ale jest to tradycyjna czesc
ubioru. Jesli sie dobrze przyjrzycie to od kolczyka biegnie niebieski
sznureczek, ktory dalej jest zawieszony na ucho od gory, jest to dodatkowe
wsparcie dla dzwigania tego ciezaru, ponoc ze zlota!
Bardzo jej sie podobalo
ogladanie siebie na zdjeciu, choc przerazala sie smiejac, ze ma duzo
zmarszczek, ale miala duze poczucie humoru! Mowila, ze jej usmiech jest
niepelny, bo nie ma gornych zebow, ale mimo to duzo sie usmiechala i
wyglupiala udajac ze pali papierosa.
Poza tym duzo korali,
wszystkie cos dla niej znacza.
"Kiedy wdziek laczy sie ze zmarszczkami, jest godzien uwielbienia. Niewypowiedziany brzask tkwi w szczesliwej starosci" (V.Hugo)
Tutaj ja tez sie pochwale, ze stalam sie posiadaczka jednego wisiorka-
kamienia Zi. Jak przystalo na dobrego szerpe czy tez himalaiste ;) nie zabralam babci, ale kupilam jeszcze w Kathmandou!
Dekorowane
kamienie z agatu zwane Zi lub Dżi – najbardziej tajemnicze
z talizmanów, pochodza glownie z Tybetu. O pochodzeniu kamieni
krąży wiele legend.
Według jednej to skamieniali półbogowie lub strażnicy świętych miejsc, a według innej – zagubione ozdoby bóstw. Tubylcy twierdzą, że skoro znajdują je podczas uprawy pól, to rodzi je ziemia. Mogą być również darem niebios powstającym po uderzeniu pioruna.
Według jednej to skamieniali półbogowie lub strażnicy świętych miejsc, a według innej – zagubione ozdoby bóstw. Tubylcy twierdzą, że skoro znajdują je podczas uprawy pól, to rodzi je ziemia. Mogą być również darem niebios powstającym po uderzeniu pioruna.
Samo tybetańskie słowo „dZi” można przetłumaczyć jako blask, jasność,
klarowność, wspaniałość. Tybetańczycy oraz glownie Szerpowie w Nepalu uważają te kamienie za amulety i
przypisują im właściwości magiczno - ochronne oraz medyczne. Wierzą, że zawieszone na szyi lub wpięte
we włosy chronią właściciela przed różnymi chorobami i nieszczęśliwymi
zdarzeniami. Mają zapobiegać zwłaszcza wylewom, zawałom bądź atakom padaczki.
Ponoć potrafią wyciągać chorobę z człowieka, a wtedy pękają. Niegdyś
medycy tybetańscy ścierali dżi na proszek i dodawali do leków. Teraz
terapeuci podgrzewają je i przystawiają do punktów akupunktury na ciele.
Moc najstarszych Zi jest największa. Były w posiadaniu Tybetańczyków przez
wielu pokoleń i używano ich jako przedmiotów kultu. Dlatego też są one zwykle
bardzo drogie - z powodu ich historii oraz rzadkości na rynku.
Nowe kamienie Zi, czyli taki jak moj,
sa względnie młode - innymi słowy, są wyprodukowane niedawno i mogą stanowić
substytut dla starych Zi.
Nowe Zi są stosunkowo tanie i dosyć popularne na
rynku. Nalezy jednak uwazac by nie kupic pseudo kamienia z plastiku lub kosci. Prawdziwy kamien mozna rozpoznac ocierajac jeden o drugi. Powinny przy tej czynnosci powstac isry. Moj Zi sie iskrzyl ;)
Im są one starsze, tym łatwiej można poczuć ich energię, nawet samymi
dłońmi. Wiele „nowych kamieni” nie ma nawet śladu mistycznej aury tych
pradawnych. Jest jednak powiedziane, że jeżeli dasz je do pobłogosławienia
przez Lamę, albo jeżeli weźmiesz je ze sobą na pielgrzymkę do stup, relikwii i
innych świętych miejsc, recytując przy tym wiele mantr, jak również przyjmując
różne ślubowania z nimi, to da im to moc podobną do tych pradawnych kamieni.
Nie pozostaje mi nic innego jak wyruszyc na pielgrzymke, conajmniej zeby spotkac Lame :)
Nie zapominajac o OM MANI PADME HUM, czyli mantrze buddyjskiej...
Aucun commentaire:
Enregistrer un commentaire