vendredi 30 décembre 2016

''big'' city life..



Zycie w miescie jest nieco inne, na pewno wiecej widac handlu.  Mozna dostac wszystko, od jedzenia po ubranie. Ostatnio zakupilam japonki ze znaczkiem pumy, za 100 rupi, czyli za jakies 4 zl. Napis juz nie byl Puma ;) Mozna tez znalezc kurtki puchowe North Face, Mammut, jakie tylko sobie zapragniesz, jesli tylko maja w sklepie odpowiednia naszywke to bedziesz miec ‘’firmowa’’ kurteczke, nawet ''skorzana''.





Niedaleko naszego biura w Banepa jest targ kozkami. Jestem pod wrazeniem ich wazenia, jest waga z wielkimi szalkami, tak zeby kozki sie zmiescily. Czasem zamiast obciaznikow sa kamienie, ciekawe czy wczesniej zwawyli kamienie i zapamietali ich wage...



Ogolnie chodzenie z taka duza waga jest bardzo popularne, a jak zamawia sie np jablka, to sa rowniez wazone, tyle tylko ze waga jest trzymana w rece, tak ze nie byla bym pewna co do dokladnosci.



Dzieci maja troche wieksze zabawki.



Nadal pranie wykonywane jest przy kranikach, ale juz czesciej schowanych na dziedzincach. Tylko niektorzy szczesliwcy maja pralki.



Jest sporo knajpek, mozna zakupic miesko, ktore jest wystawiane na ulice.








Znajdzie sie tez krawaca, choc u mnie na wsi rowniez widzialam.


Mozna spotkac pana z jajami.. 



Kobiety z dziecmi odpoczywaja przy swiatyniach





Wieczorami  wiecej sie dzieje w miescie, toczy sie zycie, ale tylko w Kathmandu, a i tu pewnie nie w kazdej dzielnicy. Thamel jest na pewno jednym z miejsc, gdzie mozna wyjsc do restauracji, posluchac muzyki na zywo, uczestniczyc w nepalskim dohori, jak my na wigilie, czy tez isc do night klubu na dyskoteke.


Aucun commentaire:

Enregistrer un commentaire