pickles |
Piszac o
jedzeniu, nie mozna nie wspomniec nazwy daal bat- to jest wlasnie sos z
soczewicy serwowany z ryzem, oraz z dodatkami innych warzyw przyprawionych duza
iloscia curry, najostrzejsze jest pickles. Niektore sa bardzo pikantne. Z
zalozenia jest to tez danie, ktorego mozna brac dokladke do woli. To jem teraz
codziennie na sniadanie oraz zazwyczaj rowniez na kolacje.
Zaczynam, lub
przynajmniej powinnam sie przyzwyczajac do ostrego jedzenia. Poki co nie wychodzi mi to najlepiej, od razu
zaczynam smarkac, ale jedno jest pewne, na chwile mnie rozgrzewa, a przy
ciaglym uczuciu zimna, jest to mila odmiana.
tak nalezy jesc daal bat, tylko prawa reka |
Taki daal bat
powinno sie jesc palcami, lub lepiej powiedziec, cala reka i oczywiscie tylko
prawa reka! Nam, ‘’turystom’’, tutejszym gringo daja zawsze lyzeczke ;)
Probowalam tak samo
reka, ale nie jest to najlatwiejsze i trzeba sie nastawic na upapranie.
Inny, malo dla
mnie przyjemny aspekt jedzenia w towarzystwie lokalnym jest nieustanne
sluchanie mlaskania! Niestety.. musze bardzo cwiczyc swoja silna wole, poniewaz
mlaskanie wzbudza we mnie agresje : ( a nie nalezy pokazywac tutaj zadnych
negatywnych emocji. Nepalczycy sa bardzo wrazliwi na podniesiony glos, trzeba
bardzo uwazac zeby ich nie urazic. Sami zadko zmieniaja ton, nie pokazuja
oburzenia. Nie powiedza nigdy wprost jesli cos ich urazi, ale beda o tym
pamietac, co moze spowodowac negatywne relacje na dluzsza mete.
Podobnie, pijac
wode z butelki publicznej lub dzbanka, poniewaz takie sa serwowane na stolach w
restauracjach, (zadnych szklanek), nigdy, ale to nigdy nie nalezy przykladac do
niej ust. Jest to zniewaga rowna opluciu kogos w twarz. Nalezy wode w siebie
wlac. Nie wiem czy kiedys probowaliscie, ale dla mnie jest to bardzo trudna
sztuczka. Wlewam wode w niewielkiej ilosci w siebie, a wiecej na siebie. W tym
rowniez przypadku, nie pozostaje mi jednak nic innego, jak ukradkiem potrenowac
i sie do tego przyzwyczaic.
Czyli nalezy jesc rekami, ale nie pic ustami przylegajacymi do butelki.
Czyli nalezy jesc rekami, ale nie pic ustami przylegajacymi do butelki.
knajpka z momo w Bakthapur, na kazdym stole dzbanki do picia wody prosto z dzbanka. |
Oczywiscie, gdy
pisze o restauracjach, to na razie mam na mysli takie male lokalne knajpki,
poki co odwiedzone przeze mnie w Banepa oraz Bakthapur. Nie prezentuja sie moze
zbyt elegancko, ale na pewno pozwalaja na skosztowanie typowych dan w bardzo
nie drogiej cenie. Za danie niespodzianke wspomniane w poprzednim artykule
zaplacilam 30 NPR czyli ok 1.20 zl. Z tego co slyszalam, w Kathmandu mozna
spotkac wszelkiego rodzaju eleganckie restauracje i kuchnie swiata. Napisze o
tym wiecej gdy sama zobacze.
Inne danie, to
juz pochodzenia indyjskiego to Chow mein- cienki,
smazony makaron z warzywami. Czesto knajpka serwuje tylko to danie, co dla mnie
jest bardzo wygodne, bo nie trzeba sie glowic przy zamowieniu i na pewno
obejdzie sie bez niespodzianek, a koszt to jedyne 50NPR=2zl
Lassi- nazwa do zapamietania, pyszny jogurt na bazie bawolego
mleka..niestety w gorach nie do zdobycia, ale w Banepa i w Bakthapur dostepny w
sklepiku, do kupienia albo w plastikowej siateczce albo troche drozej w
plastikowym pudeleczku.
specjalny kubek do tongba |
Co do napojow alkoholowych, jako ze nie jestem najlepszym degustatorem, to
moge tylko wspomniec, ze istnieje piwo Nepal Ice, Thoborg..
Skosztowalam
natomiast “tongba” - nepalskiej "whisky" - napoju alkoholowego
przyrządzanego z prosa. Pije się go na gorąco, ze specjalnego metalowego kubka
z przykrywka i z rurka. Kilkukrotnie zalewa sie wrzątkiem ziarna umieszczone na
tacce pod wieczkiem. W smaku jak dla mnie jak drozdze, wyraznie czuc
fermentacje.
Z tego prosa robi sie rowniez lokalny alkohol, juz mocniejszy o nazwie- roxi.
millet/proso przyrzadzane do wyrobu alkoholu |
No i rozgrzewa, a bylo mi to potrzebne przed pojsciem spac do
shelteru- domku z blachy, ktory jest guest housem w Thanpalkot, jednej z
wiosek, ktorą obejmuje nasz project.
I na pewno taka nocka, gdzie budza cie podmuchy wiatru wlatujacego przez
dziury w blachach, sprawia, ze podziwiasz tych wszystkich ludzi, ktorzy po
trzesieniu ziemi, w ktorym utracili nie tylko swoich bliskich, ale takze i domy
, mieszkaja teraz w domach, a raczej barakach skleconych z blachy, desek,
placht. Mimo to sa usmiechnieci i zyczliwi.
nasza gospodyni z guest house i jej mini bar |
shelter w ktorym spalismy |
Aucun commentaire:
Enregistrer un commentaire